ROUND THE AMERICAS,  W TRASIE

4. Kolonialna perełka w brazylijskiej koronie – Paraty.

Paraty nocą

Życie w Brazylii toczy się własnym rytmem, a my po tygodniu wsiąknęliśmy na dobre w ten świat. Musimy przyznać, że w odróżnieniu od innych latynoskich krajów, jest tu jakoś tak bardziej uporządkowanie, europejsko. Chociaż są rzeczy, które znacznie się różnią, przynajmniej w słonecznym stanie Rio de Janeiro. Otóż mowa o strojach! Panie noszą się bardzo „skąpo”, eksponując swoje znane w całym świecie walory 😉 Panowie za to w sporej większości „pomykają” w sportowych koszulkach jednego, jedynego wielbionego klubu – Flamengo Rio de Janeiro! Wszyscy, jak jeden mąż chodzą w japonkach, stąd nie dziwi popularność firmy Havaianas (sami zakupiliśmy po parze) 😁

Flamengo Rio de Janeiro – te koszulki noszą niemal wszyscy faceci!
Normalny widok w tych rejonach 😉
Kartki poszły! 😉


Wracając do piłki nożnej; jest ona tutaj religią. Istnym fenomenem jest Flamengo, któremu w całym kraju (i po za nim), kibicuje 40 mln ludzi! Niesamowite, biorąc pod uwagę, że jest jeszcze tyle innych zespołów, które rokrocznie dostarczają talenty do światowego futbolu.
Dzisiaj właśnie dowiedzieliśmy się od miejscowego kelnera, że pogoda która obecnie panuje, jest najgorsza od lat, a oni sami nie pamiętają kiedy tyle padało 😂😉😁 Cóż, Marschall’e zjechały, to wiele tłumaczy 😉😁

Paraty, plaża w mieście.

Do kolejnego miejsca na naszym szlaku docieramy transportem lokalnym. To zawsze jest ciekawe przeżycie, nie inaczej było tym razem. Klima, to pootwierane okna, kierowca wariat, bilety stemplowane ręcznie. Do tego zatrzymywanie się co chwilę żeby kogoś zgarnąć. Fajne to było; małomiasteczkowy folklor w pełnym wydaniu.
Paraty (wymowa: Paraci), to unikat! Miasteczko (jedno z piękniejszych w kraju), z niesamowitą starówką. Wybrukowane (wielkimi kamieniami) ulice, budynki pamiętające jeszcze Portugalczyków. Do tego piękna zatoka, port, plaże, ale co najlepsze: Park Narodowy da Serra da Bocaina. Położony w dość wysokich górach las deszczowy, który opada wprost do Atlantyku. Widok tych zamglonych po deszczu terenów jest nieprawdopodobny! Nie wiem czy jest drugie takie miejsce na ziemii. Popołudnia i wieczory spędzamy krążąc po tych uroczych uliczkach, w ciągu dnia eksplorujemy miejscówki poza miastem, w poszukiwaniu uroczych plaż, czy spacerów po górzystym lesie.

Paraty, stare miasto
Urocze kamieniczki w Paraty
Trindade


Trafiliśmy do kilku fajnych knajpek, gdzie zajadaliśmy świeże krewetki i rybkę na plaży, czy argentyńskie empanadas. Tu muszę przytoczyć wielką ciekawostkę. W Brazylii wszystkie restauracje, a nawet małe bary doliczają do rachunku 10 % servicio. No dobrze, można to z czasem zrozumieć, bo przynajmniej nie trzeba się drapać po głowie „czy i ile zostawiamy” 😉😁 Ale żeby doliczać opłatę, kiedy występuje kapela z muzyką na żywo; z tym spotkaliśmy się po raz pierwszy! I ostatni, bo później już do takich miejsc nie wchodziliśmy 😂😉 Nie była to jakaś wielka kwota, ale wyobraźcie sobie: 2 osoby siadają na pół godzinki, na 1 drinka i płacą to wszystko, no przedziwna sprawa!

Świeżutkie, na plaży w Paraty. Nie daliśmy rady zjeść. Koszt ok. 60 PLN
Gdzie Rafał się boi, tam Agę pośle 😁😉😁😂
Piscinas naturais do cachadaço


W Paraty mieszkaliśmy w bardzo fajnym hostelu, na skraju starego miasta, w pokoju wielkości naszej domowej łazienki 😂😉 Przemili właściciele co rano biegali po świeże pieczywko i sami wyciskali nam sok z pomarańczy…Sami powiedzcie; jak tu nie kochać podróży, no jak?! 😉
Jeżeli kiedyś zawitacie do Brazylii, to na pewno do Rio. Pamiętajcie wtedy tę drobną poradę: nie wolno Wam pominąć Paraty! Dajemy słowo; będziecie tak jak my – zachwyceni!!

Najbardziej fotografowany kościółek w Paraty
Cachadaço beach
To nie Aga, choć bardzo chciała! 😉 Pogoda się popsuła i nie zdążyła 😂
Cachadaço beach, Trindade
Paraty, Old Town


Jedziemy już (niezwykle komfortowym autokarem) do Rio, skąd wieczorem polecimy dalej. Trochę nam smutno, bo czuliśmy się w Brazylii cudownie! Nawet gorsza pogoda nie popsuje nam ogólnego odbioru tego kraju. Szczególnie Aga wydaje się być zachwycona, bo gdy słyszę słowa „kocham Brazylię, chcę tu zostać”, ciepło mi na sercu. Wygląda na to, że dobrze zaplanowałem i z ciekawością patrzę co będzie dalej…
Szanowni Państwo – do usłyszenia z Chile! 😉

Lasem deszczowym na plażę: piękna sprawa 😉
Cachadaço beach, Trindade
Cachadaço beach, Trindade
Paraty

Leave a Reply