ROUND THE AMERICAS,  W TRASIE

2. Prawdziwe Rio.

My na Copacabanie 😉

„Kiedy powiem wam, że macie schować telefony, tak zróbcie. Nie chodzi o to, że ktoś je wam wyrwie z ręki, jak na Copacabanie, czy Ipanemie – tutaj tak się nie dzieje. Po prostu niektórzy ludzie nie chcą być przypadkowo fotografowani; to ci którzy mają przy sobie broń…”. – Carlos (nasz przewodnik) wybrzmiał poważnie. Oboje twierdząco skinęliśmy głową i wsiedliśmy do busa, który wywiózł nas stromo w górę… Faveli Rocinha.

Favela Rocinha
Favela Rocinha


Jeszcze w fazie planowania tej podróży, długo zastanawiałem się, czy chcemy w taki sposób zwiedzać Rio. Kontrowersyjny. Ludzie, to nie cyrk, a ich świat niekoniecznie ma być przez nas niepokojony. Jednak, gdy wpadłem na to, że możemy tam być z kimś kto stamtąd pochodzi, zmieniło to postać rzeczy.
Rocinha, to największa favela w Rio (ok. 200 tyś mieszkańców). Ma niemal 100 lat! Pierwsza, która została spacyfikowana i już nie żądzą nią gangi narkotykowe (przynajmniej oficjalnie). Tak wielka społeczność żyje na wzgórzach Rio. Jak wiele innych. Stało się tak dlatego, gdyż bogatsi (głównie ludzie z Europy) pobudowali się bliżej plaż, wypierając „biedotę” na mniej przyjazne tereny. Rocinha, to idealny przykład zmian. Oczywiście chodząc bocznymi uliczkami wyczuwało się woń ziółka, natomiast w większości dzielnica funkcjonuje imponująco. Spora część ludzi prowadzi małe biznesy, dzieci normalnie chodzą do szkół, 90 % społeczności ma internet i kablówkę. Carlos opowiadał nam mnóstwo anegdot, a co najbardziej nas zaskoczyło; był bardzo ciekawy naszego kraju. Pogoda nas nie rozpieszczała tego dnia, ale to był mega zaszczyt pobyć kilka godzin wśród tych ludzi, którym nie jest łatwo, ale mimo wszystko dają rade.
Gdyby ktoś się zastanawiał czy warto, to nigdy żaden tripadvisor, tylko:
http://www.favelatour.org

Nasz sympatyczny, miejscowy przewodnik.

Tego dnia Rio zalało się deszczem. Chyba jeszcze nigdy nie spędziliśmy tylu godzin brodząc w kałużach wody. Sami miejscowi są zdziwieni, że tak pada, gdyż już dawno po zimie 😉😁
Nie wiem czy wiecie, ale jedną z kolejnych atrakcji RdJ są…schody! Nie tak jak w Rzymie, gdyż tu artysta wymyślił sobie przyozdobić je kafelkami! I tak oto powstały Escadaria Selarón, wariactwo totalne z całego świata, gdzie odnaleźliśmy również polskie akcenty 😉

Schody Selaron
Schody Selaron


A’propos budowli jeszcze: katedra w Rio to też ewenement! Jest w kształcie piramidy, cała z brudnego betonu i wedle lokalsów…jest strasznie brzydka 😉

Katedra w Rio.


Na jedną z najbardziej zjawiskowych plaż świata udajemy się tuż przed oberwaniem chmury 😉 Wiele razy już mówiłem Adze, że mamy więcej szczęścia niż rozumu 😉 Co powiemy o jednej z top plaż Świata…? Oj tak! Ma to sens! 😎😉 Jest przepiękna 😉 I nie pozwolimy się włączyć w dyskusję nad wyższością Copacabany nad Ipanemą, gdyż deszcz mógłby być głównym jurorem 😉Także każdy z Was musi tu przybyć i sam stwierdzić, która piękniejsza 😉

Copacabana
Copacabana


Chodziliśmy po Rio bardzo uważni – tylko z minimum gotówki, jedną kartą i kopią paszportu. Czy to przesada – nie wiem, ale różne historie krążą o tym mieście. Bardzo miło będziemy wspominać „piwko za grosze”, w malutkich barach, gdzie byli tylko miejscowi. Czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Lokalsi nie mówią prawie nic po angielsku, portugalski jest trudny, ale nie takie „języki się rozwiązywało” 😉
Miało być o drinkach, ale znów nie starczyło maszynopisu…😉 także, do następnego!

Copacabana
Ipanema
Ipanema

Leave a Reply