PERU,  W TRASIE

Peru – Postscriptum 6: Starożytne cywilizacje.

Droga w tym miejscu wydawała się nie mieć końca… Niesamowita przestrzeń i widok jaki do tej pory mogliśmy kojarzyć jedynie z amerykańskimi filmami. Ta część trasy panamerykańskiej zawiodła nas do miasta Nazca. To tutaj są słynne geoglify – olbrzymie rysunki naziemne pozostawione przez prekolumbijską cywilizację w nieznanym do dziś celu…
Dzięki nietypowemu klimatowi jaki panuje na znajdującej się tu pustyni, przetrwały do czasów obecnych w doskonałym stanie. Jest to jedno z najsuchszych miejsc na ziemi, które do życia upodobał sobie starożytny lud Nazca żyjący od 200 p.n.e. do 600 n.e. To właśnie tym ludziom przypisuje się utworzenie rysunków, ale nie jest to do końca potwierdzona teoria, gdyż jedynymi śladami są przedmioty z tamtych czasów, znajdowane na tym obszarze. Linie tworzono poprzez odgarnianie ciemnej warstwy żwiru i odsłanianie jaśniejszego piasku . Mają po 20-30 cm głebokości i ok. metra szerokości. Tak jak wspominałem: klimat sprawił, że są nie do zdarcia 🙂 A po co je tworzono? Nie do końca wiadomo, chociaż wielu badaczy na przestrzeni lat próbowało rozszyfrować zagadkę, niekiedy poświęcając całe, swoje życie. Najwięcej zwolenników ma teoria o tym, że było to powiązane z astronomią lub religią, czyli czymś co miało łączyć ludzi z bóstwami. Są również inne, wariackie teorie, jakoby to kosmici utworzyli rysunki, portretując w ten sposób życie na naszej planecie 😉 🙂 Rysunki najlepiej oczywiście oglądać z powietrza. Loty trwają ok. 30 min i kosztują 100 $. Geoglify rozciągają się na ogromnej przestrzeni, były tworzone przez kilka pokoleń i jest ich ponad tysiąc!!
Uznaliśmy, że poprzestaniemy na wieży widokowej, która mieści się tuż przy autostradzie. Można z niej doskonale zobaczyć 3 rysunki: ręce, drzewo i jaszczurkę. Widok wprawia w osłupienie; stoisz z rozdziawioną gębą, drapiesz się po głowie i myślisz sobie: no i co z tego, że mamy komputery, samochody na prąd, samoloty itd… Oni, tysiące lat temu, jakimś prymitywnym narzędziem wydłubali te rowki. Mając niesamowitą wiedzę geometryczną, matematyczną, prawdopodobnie astronomiczną, czy w końcu zdolności manualne i plastyczne. Co więcej; teraz ty stoisz tu i podziwiasz to dzieło z góry, a oni przecież nie mogli zobaczyć tego efektu. Coś niesamowitego i ciężko to okiełznać rozumem, ale za to właśnie kochamy podróże! Dłuższą chwilę wychodziliśmy z szoku, dopiero zimne piwko w miasteczku sprawiło, że zeszliśmy na ziemię 😉

„Czy mogę zrobić zdjęcie? – Tak, oczywiście” – odparła Pani przewodnik, a my spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Staliśmy w końcu przed mumiami, których w poprzednim muzeum absolutnie fotografować nie wolno było..
Jesteśmy w Puno, w muzeum Carlos Dreyer, gdzie oprócz nas nie ma nikogo, a Pani przewodnik jest tylko do naszej dyspozycji 😉 Muzeum imienia niemieckiego malarza, fotografa i kolekcjonera. Postać niezwykle ciekawa: w 1924 r Carlos przybył do Peru i tak mu się spodobało, że…pozostał tam 50 lat 🙂 Miał peruwiańską żonę, podróżował, uwieczniał kraj na zdjęciach i płótnie, oraz kolekcjonował najróżniejsze przedmioty z historii Peru (w tym te przedkolonialne). Nagromadziło się tego tyle, że z czasem powstało świetne muzeum, w którym oglądaliśmy między innymi tkaniny ludzi kultury Paracas, ceramikę ludu Moche, czy inkaskie srebra. To jednak mumie zrobiły ponownie największe wrażenie. Ludzi w czasach inkaskich (i wcześniej), mumifikowano i chowano w pozycji embrionalnej. Widok więc jest tym bardziej szokujący. Nie dość, że stoisz przed bądź co bądź zwłokami (co nie jest taką codzienną sytuacją 😉), to jeszcze sprzed setek lat. Mumie są w bardzo dobrym stanie, znowu dzięki zasłudze andyjskiego klimatu. Obok ciał znajdowano szczątki zwierząt, czy resztki jedzenia, co było prawdopodobnie darami przy pochówku. W całym Peru odkryto mnóstwo mumii (chyba więcej tylko w Egipcie), które można zobaczyć w wielu muzeach. Niesamowite niezmiennie jest to, że tak odległa historia i cywilizacja, przemawia do ciebie niemal ludzkim głosem …

Leave a Reply