Peru – Rozdział 4: Tam gdzie Pacyfik spotyka się z pustynią.
Zostawialiśmy Amazonię z lekkim żalem, ale w pełni usatysfakcjonowani. To była fantastyczna przygoda! Pokazaliśmy tylko namiastkę naszych przeżyć: więcej w późniejszym czasie.
Wielkie miasta Ameryki Płd. (w tym Lima), charakteryzują się tym, że nie wszędzie jest bezpiecznie. Okolica przy lotnisku (tam mieliśmy hotel) wygląda niezbyt zachęcająco. 700 m drogę pokonaliśmy bardzo szybkim krokiem, ale…nie taki wilk straszny ? Chociaż zakupy w sklepie, przez kratę, w asyście właściciela hotelu, działają na wyobraźnię…? Rano wsiedliśmy w autobus udając się w 3-godzinną podróż na południe, do Paracas. Mała, turystyczna wioska rybacka, nad Pacyfikiem, której nazwa oznacza „burzę piaskową”. To właśnie tu zaczyna się pustynia Atakama, oraz 30 min od brzegu znajdują się słynne wyspy Ballestas. Park Narodowy owych wysp (nazywanych Galapagos dla ubogich ?), to miejsce niezwykłe. Pingwiny, lwy morskie, pelikany, flamingi i setki innych ptaków, żyją skupione na wysepkach. Po drodze mijamy znany geoglif w kształcie świecznika, tudzież kaktusa. Nie wiadomo kto go wykonał i po co, ale w związku ze znaleziskami archeologicznymi z tych rejonów, przypisuje się to ludziom kultury Paracas żyjących 300 lat przed Chrystusem…
Dzięki ogromnej ilości zwierząt, na wyspach produkowane jest mnóstwo naturalnego nawozu (guano), z którego Peru zrobiło niezły interes, eksportując nawet do innych krajów ? Robotnicy mieszkają na wyspie (pół roku tura), pakując obornik do transportu. To się dopiero nazywa…gówniana robota ?? Podobno szukają ludzi do pracy…Ktoś chętny? ??